Tłusty czwartek za nami, ale te zdjęcia o nim przypominają. Wielu Polaków może teraz zobaczyć, co zostało po pączkowym święcie.
Wojna cenowa
Ten tłusty czwartek trochę różnił się od poprzednich. Zawdzięczamy do dwóm faktom. Raz, że wybuchła w mediach i na portalach społecznościowych gorąca dyskusja o tym, czy pączki z marketów i dyskontów to dobre rozwiązanie. Czy to przysmaki powstające zgodnie ze sztuką cukierniczą i recepturami. Dwa, że byliśmy świadkami istnej wojny cenowej między dwoma największymi w Polsce sieciami dyskontów.
Jedna kusiła klientów cenę od 9 do 69 groszy w zależności od liczby kupionych sztuk. Druga sieć oferowała pączki w cenie od 19 groszy. Czy miały wzięcie?
– Tak, sam widziałem w autobusie, jak w czwartek ludzie wieźli całe kartony pączków. Trochę się dziwiłem, że aż tak się rzucili, bo wiadomo, że z prawdziwym pączkiem to nie ma wiele wspólnego – opowiada nam pan Patryk.
To zostało pod tłustym czwartku
Tymczasem na facebookowych grupach freeganów można zobaczyć, co się teraz dzieje z pączkami, które nie zostały sprzedane. Freeganie to osoby, które przeszukują śmietniki (także sklepowe) w poszukiwaniu nadającego się jeszcze do spożycia jedzenia.
Zdjęcia, o których mowa zostały wykonane przy jednym ze sklepów w Warszawie. Widać na nich ogromne ilości kartonów wypełnionych pączkami. Przysmaki wypadają z opakowań, ale też wiele z nich jest nienaruszonych.
Napisz komentarz
Komentarze