W styczniu było 200 tysięcy przypadków grypy, a to cztery razy więcej niż w tym samym czasie w ubiegłym roku. Sytuacja jest bardzo poważna i gorsza, niż jeszcze kilka tygodni temu prognozowali lekarze. Choć przewidywali, że właśnie w styczniu i lutym pacjentów będzie najwięcej.
Z danych GIS wynika, że od początku tego sezonu infekcyjnego przez grypę zmarło już tysiąc osób.
Ratownicy medyczni maja problem z przekazaniem pacjentów SOR-om
Do przychodni zgłasza się coraz więcej pacjentów. W wielu szpitalach nie ma już miejsc, żeby przyjmować chorych.
– W Warszawie zespoły ratownictwa medycznego czekają na zdanie pacjenta na SOR niekiedy godzinami. Mamy nawał pacjentów, którzy naprawdę wymagają hospitalizacji – powiedział Wp.pl Wiktor Filipowski, ratownik medyczny z SOR Szpitala Wolskiego.
Co gorsza, jeżeli ktoś się źle czuje i chce się dostać do lekarza, to często musi czekać nawet tydzień.
– Mamy teraz oblężenie, bo trafiają do nas pacjenci z grypą, ale też jest dużo koinfekcji grypy z COVID-19 cz RSV. Poza tym grypa trzyma wyjątkowo długo, a objawy są bardzo dokuczliwe, w tym wysoka temperatura, ból głowy, silne uczucie rozbicia – wylicza Joanna Pietroń, lekarka rodzinna.
Zamknąć szpitale i przychodnie. Decyzje maja podejmować placówki
Sytuacja jest tak poważna, że GIS rozważa zamknięcie szpitali dla osób odwiedzających pacjentów. Główny inspektor sanitarny dr Paweł Grzesiowski informuje, że dotyczyć może to nie tylko szpitali, ale też przychodni. Wstęp mieliby tylko personel medyczny i pacjenci.
– Mówimy oczywiście o placówkach, gdzie sytuacja jest najbardziej dramatyczna – podkreśla dr Grzesiowski.
Ostateczną decyzję w tej kwestii mają podejmować same placówki.
Napisz komentarz
Komentarze