Faworyt nie zawiódł. Czarni pewnie pokonali Strefę, można nawet rzec, że ją rozbili. Nie było dyskusji, kto w tym spotkaniu jest lepszy. Spokojna gra w obronie i dobra współpraca z przodu pomiędzy Rafałem Klimaszewskim i Tomaszem Drozdowskim, przyniosła Czarnym spokojne zwycięstwo. Z taką grą Czarni nie powinni stracić wielu punktów, ale jak to w sporcie bywa, niespodzianki są mile widziane. Strefa została sprowadzona na ziemię i musi szybko odbudować się psychicznie, bo zaraz kolejny mecz. Król strzelców poprzedniej edycji już uzyskał sporą przewagę nad innymi i jest najpoważniejszym kandydatem do wygrania w klasyfikacji najskuteczniejszego strzelca.
Najmłodszy zespół w lidze nie dał rady drużynie ZMP. Lepiej wyszkoleni technicznie i szybsi od przeciwnika juniorzy z SKP, nie potrafili odnieść zwycięstwa. Grali za bardzo indywidualnie i chaotycznie. Za to, panowie o ok. 25 lat starsi od juniorów, walczyli ambitnie o każdą piłkę i każdą akcję kończyli strzałem. Nieważne, że większość z nich była albo niecelna, albo blokowana, ale taką obrali sobie strategię i tego się będą trzymać. A może coś wejdzie? I okazało się, że w jednej z akcji weszło. Daniel Rekret, będąc sam przed bramkarzem, mocno strzelił, a piłka odbiwszy się od słupka, wpadła do bramki. Radość, jaką zaprezentowali zawodnicy ZMP po strzelonym golu była niecodzienna. Widać, że bardzo długo czekali na tę bramkę. Do przerwy jednak ZMP przegrywało, ale po przerwie ruszyli na młodzież. Wiedzieli, że jest szansa na pierwsze punkty w lidze. Ich ambicja i detrminacja zostały nagrodzone i w ostatniej minucie meczu doprowadzili do remisu. Taka postawa jest godna pochwały i naśladowania.
W piątek rozegrany został tylko jeden mecz. Zespół Sokoły nie potrafił się zebrać i oddał mecz walkowerem. Z takiego obrotu sytuacji nie byli zadowoleni panowie z City Bar Team-u, którzy nastawili się na ostre strzelanie. Nie jest to chyba początek końca zespołu Sokoły i na kolejne mecze już się pozbierają i będą kontynuować grę w SLS zgodnie z zasadami fair-play.
Każdy mecz pomiędzy oldBOYS-ami i Nieobliczalnymi to mecz podwyższonego ryzyka. I w jednej i w drugiej drużynie grają członkowie Stowarzyszenia Piłkarskiego oldBOYS Słubice. I nie od dziś wiadomo, że w związku z tym pojawiają się zgrzyty, które w dniu takiego meczu zmieniają się w ostrą walkę. I jedni i drudzy zazwyczaj chcą drugim coś udowodnić. To takie derby. W piątek wygrali oldboje i było to ich pierwsze zwycięstwo nad Nieobliczalnymi w historii rozgrywek SLS. Mecz był wyrównany, ale ostry i toczył się głównie w środkowej części boiska, a sytuacji podbramkowych było niewiele. Zawodnicy oldBOYS postawili na obronę i kontry, a Nieobliczalni, jak zwykle, grali bardzo wysoko. Do przerwy był remis, a w drugiej połowie, już przy zapalonych jupiterach, z Nieobliczalnymi rozprawił się ród Kwaśniewskich. Najpierw Piotr, a potem Waldemar, strzałami z dystansu nie dali szans bramkarzowi dwukrotnych zwycięzców SLS. U Nieobliczalnych widać coraz większe zdenerwowanie i brak zrozumienia. Choć to gra zespołowa, takiej u nich w tej chwili nie ma. A zespół oldBOYS w końcu złapał formę i wciąż wygrywa.
Napisz komentarz
Komentarze